Duża biblioteczka trendem wnętrzarskim 2024

Duża biblioteczka trendem? W ostatnim czasie na jednym z kont na Instagramie przeczytałam, że Telewizja Polska okrzyknęła dużą biblioteczkę „trendem wnętrzarskim 2024 roku”. Z jednej strony to super wsparcie czytelnictwa. Otoczenie się książkami i posiadanie ich w domu będzie zwiększało szanse, że ludzie w końcu będą czytali bardziej regularnie.  Nie sztuka jednak samo utworzenie biblioteczki. Da się to też zrobić tanio. Ot kilka wypadów na łowy do dyskontu na książki w koszykach za 10 złotych.

Jak zbierać książki mądrzej?

Wybór książek do domu warto przemyśleć. Nie znaczy to, że nie warto eksperymentować z czytaniem (bez otworzenia się na niewiadomą nie poznałabym „Osobliwego szczęścia Arthura Peppera” Phaedry Patrick ani „Stulatka, który wyskoczył przez okno i zniknął” Jonassa Jonassona, „Chóru” Joanny Trollope czy „Tajnego życia Violetty Grant” Beatriz Williams. Wszystkie książki zostały kupione przeze mnie bez wcześniejszego polecenia, dzisiaj uważam, że są przyjemne i dające do myślenia), ale mimo wszystko nie powinno to stanowić według mnie stu procent kupowanych książek.

Zbierając biblioteczkę, warto zaopatrywać się nie tylko w powieści i ulubione serie książkowe dla rozrywki. Jeśli już mówimy o dużej biblioteczce godnej domu inteligenta – przy założeniu, że nie patrzymy na ten trend tylko od strony wizualnej – warto zwrócić uwagę na książki pisane przez specjalistów w różnych dziedzinach, Prawo, psychologia, komunikacja, zdrowie, odżywianie. Nie po to, żeby śledzić informacje, ale też po to, by zawsze móc wrócić do treści najważniejszych z naszego punktu widzenia. Wybór książek jest ogromny, o wiele większy niż opisałam.

Do tego wszystkiego warto dodawać treści szkolne. Te, ważniejsze z fizyki, chemii czy biologii. Rzeczy, których nie zapamiętałam, bo w szkole wszystko toczyło się czasem dla mnie zbyt szybko, czasem trochę zniechęcająco, czasami po prostu nie w dobrym momencie. Nie mam takich pozycji zbyt dużo, jednak myślę że duża biblioteczka to właśnie nauka.

Jak nie myśleć o budowaniu biblioteczki

Pamiętacie scenę z „Dziennika Bridget Jones” gdy ta na nowy rok kupiła sobie kilka „poradników silnej i niezależnej kobiety” tylko po to, by ustawić na pólkach i o nich zapomnieć? W filmie było to związane z rokiem, w którym kończy 30 lat i próbuje stać się poważniejsza. Ten sposób nie jest jednak zbyt dobry. Nieszczęśliwa Bridget nie jest wzorem do naśladowania!

Kontekst filmu szczęśliwie nie jest tym samym co kontekst życiowy, jednak zakupoholizm książkowy może czasami wywieść nas tam, gdzie Bridget wywiodła rozpaczliwa potrzeba pokonania samotności. Do zbieraniny książek, do których nie zaglądamy – ani nawet nie planujemy zajrzeć. Do zagracenia półek tomami, jakie nie tylko nie przynoszą żadnych pozytywów do życia, to jeszcze stają się przyczyną poczucia winy. Ciśnie się na usta, że nie po to umierają drzewa.

Rozsądek podczas zakupów lektury powinien być więc podobny do tego, z jakim nie kupujemy nadmiarów ubrań, jedzenia czy sprzętu kuchennego. Dlatego jeśli spojrzeć na pozytywny trend – warto zachować też pozytywne nastawienie do budowania dużej biblioteczki w domu.

Duża biblioteczka, a czytanie książek

Istnieje dzisiaj wiele sposobów do czytania książek.  Wracamy do bibliotek, istnieje mnóstwo aplikacji i czytniki, technologia, wolne lektury.  Korzystanie z tych usług jest ważne – pozwala oszczędzać pieniądze gdy ich brakuje, pomaga nie zagracać przestrzeni. No i sprawia, że czytamy.

A książki potrzebujemy czytać, nie tylko je mieć. Z tego właśnie powodu duża biblioteczka powinna zakładać, że znajdą się w niej takie treści, do których chcemy zaglądać więcej niż raz. Biblioteka pozostaje w takiej sytuacji sposobem na eksperymentowanie i doświadczenia literackie, literaturę piękną, której jesteśmy ciekawi, ale brakuje nam środków albo po prostu pozwala na bardziej strategiczne budowanie swoich kolekcji.

Ostatecznie jednak wybór czy podążamy za trendami – i za którymi trendami podążamy – należy do nas. Przypadkowość będzie działała w dwie strony. Z jednej możemy znaleźć perełki. Z drugiej jednak możemy znaleźć książki złe dla nas, a im ich będzie więcej, tym bardziej my sami będziemy zniechęceni.

Ale to prawda – chodzi przede wszystkim o to, aby czytać książki, a nie aby je mieć.

A co wy myślicie? Dajcie znać w komentarzach!

Miłego,

Magda