Niewiele sytuacji sprawia Molom Książkowym większy dyskomfort, niż zastoj czytelniczy— zwłaszcza gdy czujemy, że to my stanowimy problem. Nic dziwnego, że na brak czytania patrzymy źle. Może jednak warto zaufać w tym przypadku intuicji? Z prokrastynacji można skorzystać tak samo w przypadku pracy, jak w przypadku czytania.
Czy zastój czytelniczy może być czymś dobrym?
Prokrastynacja w życiu każdego jest trudnym okresem. Taki moment w przypadku zastoju czytelniczego trudno mi sobie wyobrazić jako formę lenistwa. Przecież to robimy podczas wypoczynku – czytamy. Nie jest to nic nie robienie, ale nie jest to też aktywność, która wymaga od nas mocnego wychodzenia ze strefy komfortu. Dla wielu z nas książki są właśnie tym — strefą komfortu!
Dlatego uczucie braku działania w tym momencie to coś, nad czym warto się pochylić. Podobnie jak w przypadku ogarniającej nas złości, zazdrości i innego niechcianego uczucia, prokrastynacja jest informacją o tym jak się czujemy w danej chwili. Być może poprzednia opowieść wywołała jakiś proces? Albo w wyniku dowolnych kłopotów po prostu brakuje nam siły mentalnej?
Jak wykorzystać zastój w czytaniu? Plusy prokrastynowania
Trudno w to uwierzyć, ale z zastoju czytelniczego może wyniknąć coś bardzo pozytywnego. O tym, że z prokrastynacji mogą płynąć korzyści po raz pierwszy w „Regule 5 sekund” Mel Robbins. W książce pt „Droga artysty” jedno z zadań to tydzień bez czytania!
Po co więc potrzebujemy odpuścić sobie czasem w momencie zastoju czytelniczego? Taka prokrastynacja od czasu do czasu może wpłynąć na:
- Zwiększoną kreatywność (bo odpoczęliśmy)
- Lepsze zarządzanie priorytetami (bo patrzymy na problem z dystansu)
- Redukcję stresu i poprawę zdrowia psychicznego (bo zaakceptowaliśmy jak się czujemy)
- Zwiększenie dystansu do tego czym się zajmujemy (bo mieliśmy możliwość zwrócenie uwagi na inne rzeczy w naszym życiu)
- Lepszą jakość pracy (bo mamy więcej energii)
- Rozwój umiejętności samodyscypliny (bo widzimy, że wszystko wymaga czasu)
Oczywiste jest, że bez pracy nie ma efektów i często to „po prostu zacznij” jest najlepszym sposobem na to, aby zacząć się rozwijać. Jednak ja nie potrafię „po prostu działać” i wypływa to z bardzo wielu czynników. Bez przerw na przetwarzanie informacji nie ma według mnie możliwości głębszego rozwoju kompetencji. Zwłaszcza zachowanie dystansu pomiędzy sobą a swoją pracą w przemęczeniu bywa w tej sytuacji naprawdę trudne.
Wytrwałość jest lepsza od ciężkiej pracy
Zastój czytelniczy nie jest przyjemny, zwłaszcza jeśli trwa zbyt długo. Ludzki mózg po prostu lubi nie wydawać za dużo energii, jeśli nie musi – wiedzą to już chyba wszyscy. Dlatego w takich chwilach czujemy się leniuchami i staramy się temu przeciwdziałać (co ogólnie jest dla nas dobre). Istnieje jednak druga strona medalu – zbyt duże naciskanie na siebie kiedy nie czujemy się z czymś dobrze, wcale nie jest lepszą opcją. Czasem po prostu trzeba odpocząć.
Przecież rozumiemy, że praca w projekcie jest potrzebna. I czasem wykazanie większej energii, bo np. chcemy mieć określony cel z głowy, pozwala zmniejszyć listę to do. Kiedy jednak mamy gotowy plan działania i pracujemy w zgodzie z własnym wewnętrznym rytmem – paradoksalnie o wiele łatwiej jest wypracować w sobie dyscyplinę potrzebną do osiągania zaplanowanych rzeczy. Wtedy też od czasu do czasu pracujemy ciężko, ale się nie przepracowujemy.
Takie postawienie sytuacji pokazuje też jeszcze jedną rzecz – że nie mamy nieskończonej ilości czasu oraz że wytrwałość jest ważniejsza. Prokrastynacja, kiedy ją sobie uświadomimy, daje nam poczucie, ile tego czasu potrzebujemy nieraz na regenerację!
____________________________________________________
A wy co myślicie na ten temat?
Dajcie znać w komentarzach.
Magda
3 thoughts on “Zastój czytelniczy. 6 nietypowych korzyści”