Jak nie krytykować, żeby nie zdewaluować czyichś wyborów? To pytanie towarzyszy mi od kilku lad, podczas których uczyłam się wystąpień publicznych. Ewaluacja to jedna z moich ulubionych kompetencji, które aktywnie trenuję. Dzięki temu nauczyłam się jak przedstawiać wnioski, żeby dodawać motywacji.
Jak nie krytykować? 5 komentarzy, których warto unikać:
Poniżej przedstawiam 5 groźnych komentarzy, które tylko podcinają skrzydła i niczego nie wnoszą. Dodałam tam przemyślenia, które doprowadziły mnie do uniknięcia brania na siebie czyichś opinii.
1. Tworzenie się nie opłaca
Kiedy miałam 13 lat, moim największym marzeniem było zostać pisarką. I już wtedy tworzyłam sobie strategię jak zacząć pisać. Podczas dyskutowania swojej przyszłości podzieliłam się tym marzeniem ze szkolną pedagożką. Jej reakcja brzmiała tak:
Ale przecież potrzebujesz znaleźć normalną pracę.
To nie była jedyna osoba, która kiedykolwiek skrytykowała moje marzenia o byciu autorką. Wbrew pozorom takich osób było bardzo wiele. Niektórzy śmiali się, inni machali ręką – bo i też nie dawałam nikomu powodu, aby wierzyć, że to marzenie jest realne dla mnie. Czy te osoby zadawały sobie pytanie jak nie krytykować? Nie, po prostu przedstawiały swoją wizję świata. Prawdziwą i negatywną. Czuły się od tego lepiej. Ja nie.
2. Ta twórczość nigdy nie będzie tak dobra jak kogoś innego
Moją powieść piszę powoli już od kilku lat. Bo pisanie nie jest łatwe. Głowa pełna pomysłów, trudno skupić się na jednym, ale to nie zastąpi kompetencji. W ciągu tego czasu znalazło się wiele osób, które mówiło mi „gdybym zajął/zajęła się pisaniem, dałabym radę w dwa lub trzy miesiące”.
Istnieje inna wersja tej krytyki naszego wyboru: mówienie, że na książkach zarabiają tylko wielkie osoby, jak Andrzej Sapkowski czy George R.R. Martin. I gdzie mnie porównywać się do takich osób. Przecież oni żyją z pisania, a ty pracujesz w [tu wstaw dowolny zawód niezwiązany z pisaniem] i nie masz na to czasu. Po prostu nie chcę się do nich porównywać – każdy musi mierzyć się z życiem w inny sposób. Oni pewnie też musieli.
3. Przecież ty nie możesz mówić poważnie
Kiedyś przez przypadek podałam znajomemu tytuł pierwszej wersji mojej opowieści. Kiedy po paru naciskach przyznałam się, że piszę książkę – i że marzy mi się to od 20 lat, ten mnie po prostu wyśmiał. Stwierdził:
Skoro nie udało ci się nic napisać przez 20 lat, już nigdy tego nie zrobisz.
Bardzo mnie to wtedy zabolało, bo po pierwsze – lubiłam tego kolegę, a po drugie naprawdę odczułam w tamtym momencie te 20 lat braku efektów. Możecie się domyślić, jakie było to dla mnie przykre. Czułam, że muszę się wytłumaczyć z tego, że coś, o czym marzę tak długo, zajęło mi tyle czasu. A potem pomyślałam – sobie się z tego wytłumacz. 😉
4. To jest dla ciebie za trudne
Dużo było o tym, że inni coś robili mnie, a teraz opowiem o tym co robiłam sobie sama. Dlaczego zebranie się do napisania książki zajęło mi tyle lat? Bo pozwalałam, żeby codzienne trudności przeważały nad pracą nad książką. Zamiast działać – użalałam się nad sobą, że mi nie wychodzi. Albo pomagałam komuś, kto nawet tej pomocy nie szanował.
W ten sposób sama sprawiłam, że pisanie stało się trudniejsze, niż już jest!
5. Znów zajmujesz się marzeniami, a nie pracą
Do nauki pisarstwa wróciłam jakieś trzy lata temu. Byłam bardzo chora i próbowałam przekraczać swoje granice, bo tamten pomysł był bardziej przyszłościowy. Bo komuś spodobała się akurat ta moja droga, bo przestałam żyć wyłącznie marzeniami. Natknięcie się na ten sposób dewaluacji było bardzo trudno, bo przecież ktoś tak doradzał z „dobrych intencji”.
Z gorączką pomyślałam: walić to. Po dwóch latach od momentu, jak zaczęłam działać w klubie przemawiania publicznego. W końcu nauczyłam się umiejętności, które mnie teraz skutecznie prowadzą przez wszystkie etapy budowania opowieści.
I wiecie, jestem z tego bardzo dumna. Pracuję, łączę pracę z pasją do wielu rzeczy i wszędzie widzę pozytywne efekty. Nauczyłam się tak wiele! Ale na to wszystko wpadają ludzie, którzy wciąż przypominają, że nie mam wystarczająco dużo pieniędzy na koncie, samochodu, mieszkania, itp.
No nie mam. I nadal nikt mi nie płaci za pisanie. To prawda, z którą nie da się kłócić. Nie powinniśmy kłócić się z prawdą.
Nadmierna krytyka czyjejś pracy nie jest skuteczna
Współczesny świat twórców jest onieśmielający. Wszystko musi być szybko, wszystko od razu doskonałe. Krytycy, hejterzy i ludzie, którzy nas za bardzo nie polubili, tylko czekają na nasze potknięcia. Nasze potknięcia stają się też przyczyną rozczarowania wśród bliskich i przyjaciół. Dlatego.. idźmy dalej!
____________________________________________________
Dlaczego warto wiedzieć jak nie krytykować?
Kiedy krytykujemy czyjąś pracę, zazwyczaj patrzymy z własnej perspektywy. Nie zwracamy uwagi co ktoś chce powiedzieć, ale stwierdzamy „to jest nieładne”. Krytyka, która polega na takim doborze argumentów nie jest najlepszym sposobem na budowanie relacji z drugim człowiekiem. W drugą stronę – czy kiedy my sami jesteśmy krytykowani w taki sposób, chcemy dalej rozmawiać z naszym „ewaluatorem”?
No właśnie!
Osoby, które stykają się z takimi komentarzami, czują gorzej. Do czasu, aż przestaną słuchać uwag komentujących. A potem – kiedy tych uwag zbierze się wystarczająco wiele – przestają szczerze rozmawiać z komentującymi. W takiej sytuacji wszyscy na tym tracimy.
I po co?
____________________________________________________
A co Wy myślicie na ten temat?
Dajcie znać w komentarzu
Miłego!
Magda
2 thoughts on “Jak nie krytykować? 5 groźnych komentarzy”